Stadnina
Od małego pobierałem lekcje jazdy konnej i jako dziecko marzyłem o stworzeniu własnej szkoły. Przebywałem za granicą przez ostatnich pięć lat i udało mi się uzbierać wystarczająco dużo pieniędzy, aby zrealizować moje plany.
Na początku moja stadnina koni składała się tylko z dwóch wierzchowców, ale za to bardzo dobrej rasy. Wychodziłem z założenia, że wolę mieć mniej, ale za do dobrej maści zwierzęta. Z czasem powoli liczba koni się zwiększała. Z racji tego, że stajnia była położona pod Warszawą na dość dużym terenie, dzięki czemu można było jeździć nie tylko po wybiegu, ale również zapuszczać się na dłuższe wycieczki po łąkach miałem bardzo dużo klientów wśród znanych osobistości.
Mój interes, w który zainwestowałem swoje oszczędności zaczął przynosić bardzo duże dochody, więc postanowiłem coś zrobić w celach wolontariatu. Od zawsze wiadomo, że konie mają właściwości terapeutyczne, dlatego też raz w tygodniu udzielam darmowych lekcji dzieciom z zespołem Downa. Sprawia im to bardzo dużo radości i jak się dowiedziałem od ich opiekunów wpływa na nich bardzo kojąco.